poniedziałek, 30 września 2013

Co poza Londynem.

   No i... remont -urlop, urlop - remont... no i mamy małe zaległości. Ale też i nowe pomysły. Postaram się nadrobić moją absencję.
   Dziś słów kilka o Anglii. Ale nie będę pisał o Londynie tylko o południowo-wschodniej Anglii. Miałem okazje pojechać do Poole. Tym razem nie będzie o hotelach i lokalnych środkach transportu - miałem tam darmowe zakwaterowanie i transport. Poole, Bournemouth i kilka innych miejscowości tworzą nadmorską aglomerację (prawie pół miliona mieszkańców) - coś na kształt naszego Trójmiasta. Jedna miejscowość przechodzi płynnie w drugą. Zlokalizowane nad Kanałem La Manche stanowi doskonałą bazę do zwiedzania Dorset i okolicznych hrabstw. Samo miasto (miasta?) są piękne pełne zieleni. Niewiele jest wysokiej ścisłej zabudowy - tylko centrum (centra?). Większość to dzielnice willowe pełne małych domków, a czasem dużych rezydencji.
   Ponieważ urlop wypadł miedzy jednym remontem a drugim zwiedziłem tylko kilka miejsc i o tym poniżej.
   Bournemouth jest miastem turystycznym i uzdrowiskowym. W centrum (poza centrami handlowymi, hotelami i restauracjami) jest park i piękne molo. Najlepiej na molo udać się wieczorem, w blasku świateł podziwiać wybrzeże.

Atrakcją parku jest Bournemouth Eye - balon, z którego można podziwiać panoramę miasta. Można też rozegrać partię minigolfa.

Ale ja ostrzyłem sobie zęby na Wielkie atrakcje turystyczne regionu. Niecałą godzinę drogi od Poole leży Salisbury.
   Generalnie zwiedzając lubię podziwiać architekturę odwiedzanych miejsc. Przeczytałem "Filary ziemi" Folletta, obejrzałem serial (na szczęście w takiej kolejności) i będąc w tej części Anglii nie mogłem odmówić sobie zwiedzenia katedry w Salisbury, arcydzieła XIII wiecznego angielskiego gotyku.
   Już zbliżając się do katedry jesteśmy w ciut innym świecie.

Ciche uliczki i piękne domy prowadzą nas do w kierunku świątyni otoczonej zielonym skwerem/parkiem gdzie wita nas monumentalny widok katedry z najwyższą wieżą (sakralną) w Wielkiej Brytanii.

Budowę bazyliki rozpoczęto w 1220 roku. Co ciekawe budowa głównego budynku trwała tyko 38 lat. Bez programów do projektowania i sprzętu zmechanizowanego (dźwigów, ciężarówek betoniarek itp.). Bryła budynku jest praktycznie niezmieniona. Największe zmiany wprowadziła XVIII-to wieczna renowacja kościoła, podczas której osunięto część wewnętrznych przegród (osłaniających prezbiterium) co otworzyło wewnętrzną przestrzeń od wejścia frontowego przez nawę główną po kraniec prezbiterium.

To jest przestrzeń. Transept wygląda równie okazale. Piękne, surowe wnętrza, których główną ozdobą jest sama architektura. Gdzieniegdzie rozmieszczone są współczesne rzeźby.

Ozdobą są również detale choćby takie jak rzeźbione stalle w prezbiterium.


Jak w wielu kościołach-muzeach możemy obejrzeć makietę budowy katedry. Zawiera ona zadziwiająco wiele szczegółów, a przy okazji zainteresowani mogą poznać szczegóły konstrukcyjne i porównać makietę z rzeczywistością.

Turystom lubiącym robić oryginalne zdjęcia wiele radości sprawi fontanna/rzeźba umieszczona w nawie głównej. Misa w stylizowanym kształcie krzyża wypełniona wodą, która tworzy lustrzaną powierzchnię. Tak gładką, ze można robić np. takie fotki...

Do katedry przylega wirydarz, otaczającą go zdobione krużganki. Tamtędy prowadzi droga ze świątyni do ośmiokątnego kapitularza. Nietypowa, geometryczna bryła budynku, oryginalne zdobienia oraz eksponowany w nim jeden z czterech egzemplarzy Magna Carta (ugoda pomiędzy królem Janem i baronami z 1215 roku) sprawiają, że nie wolno robić tam zdjęć. Po prostu trzeba zobaczyć to na własne oczy.
   Natomiast z krużganków można podziwiać szczegóły architektoniczne katedry.

   Katedra nie wyczerpuje listy miejsc do obejrzenia w Salisbury. Historia miasta sięga epoki żelaza, pozostałości najstarszej osady (Old Sarum) można oglądać na obrzeżach miasta. A kilkanaście mil na północ leży tajemnicze Stonehenge. Ale to może następnym razem.
   A w następnym poście znajdzie się coś dla miłośników militariów i motoryzacji. Zapraszam.